Nie jesteś zalogowany na forum.
*Hawkeye wchodzi na teren pałacu. Jest trochę niewyspana, wczoraj do późna trenowała. Ma nadzieję, że dzisiejszy dzień minie jej szybko, a nowi rekruci będa łatwi w, jak to mówi jej przywódca "obsłudze"*
Offline
*Pierwszym miejscem które przyszło klaczy do głowy był właśnie plac. Spodziewała się znaleźć tutaj jakąś możliwość zarobienia paru groszy. Rozejrzała się, ale nie zauważyła nikogo, dla kogo kiedyś już wykonywała zlecenia. Mruknęła coś z niezadowoleniem pod nosem i oparła się o ścianę i zaczęła czekać na jakiegoś zlecenio lub pracodawcę przyglądając się rekrutom, co jakiś czas posykując do siebie kiedy któryś boleśnie oberwał mieczem ćwiczebnym, co mimo wszystko było dla niej zabawne. Szczególnie rozbawił ją ogier, który ciągnąc za sobą ciężki oręż potknął się i wylądował na pyszczku, na co zareagowała krótkim, lecz głośnym śmiechem*
Ostatnio edytowany przez SoapOfGlory (2015-04-15 19:23:52)
Offline
*Hawkeye maszeruje spokojnie między trenującymi kucykami i wymagającymi (czasem aż za bardzo) dowódcami. Jęk, stęk i kilka nieporadnych ogierów, które nie potrafią unieść miecza czy dzidy. Klacz kręci głową uśmiechając się pod nosem. Nagle dostrzega klacz pod ścianą nieopodal i podchodzi bliżej* Dzień dobry! *wita się bacznie przyglądając się tamtej* Jeszcze Cię tu nie widziałam.,..jesteś nowa?
Offline
*Widow, usłyszawszy niespodziewanie głos, oderwała wzrok od rekrutów. Spojrzała na klacz, która ją zaczepiła, z uśmiechem na pyszczku pozostałym po upadku jednego z kucy, który teraz siedział na ziemi i rozmasowywał obolały pyszczek.* Witam, witam. *powiedziała raczej przyjaznym, lecz odrobinę suchym tonem* Nowa? *pokiwała przecząco łebkiem* Nieee, aczkolwiek nie przychodzę tutaj zazwyczaj o tej porze. *powiedziawszy to znowu jej wzrok powędrował w stronę kucyków ćwiczących drewnianymi mieczami, no i oczywiście od razu któryś dostał prosto w nos, na co Black tylko zmrużyła oczy i z cichym sykiem pomasowała się po swoim nosie* Ałć...
Offline
*Wzrok Hawkeye powędrował za wzrokiem Widow, klaczka poczuła lekkie zażenowanie, że rekruci są tacy...niezdarni ku nieskrywanej rozrywce Widow* Czekasz tu na kogoś? Może w czymś Ci pomóc?
Offline
*znowu spojrzała na klacz* Ty? A nie masz do roboty niczego innego, na przykład uczenie tych niezdar, że miecz obukopytny nie powinien być trzymany w jednym kopycie? *powiedziała z nutą złośliwości w głosie* Nie no, tak na serio szukam jakiegoś zajęcia, potrzebuję pieniędzy. A ty chyba mi ich nie zaoferujesz...
Offline
*wzdrygnęła się zaskoczona nieprzyjemnym tonem nieznajomej* Spokojnie, sama jestem uczniem tutaj... Sierżant ma na nich oko, ale co słabsi wylatują już po kilku dniach. Zapewne Sierżanta spotkasz lub USŁYSZYSZ niedługo *puściła oko* Zajęcia, mówisz...Słyszałam, że do Bailos płynie statek z gryfami na pokładzie, i, że potrzebują śmiałków którzy zadbają by Król Gryfów i jego syn dotrą na miejsce szybko i bezpiecznie. Gryfi żołnierze nie znają wyspy tak dobrze jak kuce, poszukaj Equingtona lub Sierżanta, ten pierwszy pochodzi z Południa więc będzie wiedział coś więcej, tak sądzę... *rozgląda się* Żołnierze mówią, że Equington przybył tu właśnie po to, by zwerbować kogoś do asystowania delegacji Gryfa, żołnierze z Bailos nie są zbyt chętni....
Offline
Balios, powiadasz... *podniosła oczy ku niebu zastanawiając się* To raczej daleko. Szukam czegoś bliżej. No i najlepiej żeby było to stałe zatrudnienie. *westchnęła i poprawiła na sobie pas, u którego zwisała szabla* Szkoda, raczej nie będę mogła skorzystać... Ale spróbuję się jeszcze czegoś o tej sprawie dowiedzieć, kto wie, może napotkam na coś ciekawego. *wymamrotała* A właściwie czemu Balios'cy wojownicy nie za bardzo się tym interesują? Wiesz może coś o tym?
Offline
*Zamyśliła się na moment* Myślę, że nie podoba im się wizyta Gryfów. Jeszcze do niedawna toczyli z nimi walkę o wyspy należące do Bailos, a teraz Król Gryfów przybywa z wizytą do Królowej i zamiarem wypoczynku na plażach Bailos, zwiedzenia Eponapolis i rzucenia okiem na Mistrzów Kowali z Capriborg, uważają, że nie warto mu ufać, i nie chcą podejmować się ochrony tego delikwenta i jego świty.... *wzruszyła ramionami* Kto wie, może coś w tym jest? Królowa jest raczej innego zdania, każe ozdobić miasto na powitanie gościa i urządzić mały bal... Ona jest chyba zbyt dobra...*westchnęła* Jeśli szukasz czegoś tutaj i na stałe to może udaj się do Karczmy Pod Złotym Kielichem, ponoć tamtejsza karczmarka ma swego rodzaju "tablicę ogłoszeń" , może Ci pomoże?
Offline
No cóż... Też uważam, że nasza "droga" królowa powinna być bardziej surowa. *skrzywiła się lekko i ruchem głowy doprowadziła do porządku grzywę, która opadła jej na oczy* Karczma Pod Złotym Kielichem powiadasz... No cóż, powinnam to sprawdzić jak najszybciej. *powiedziała i spojrzała w kierunku owej karczmy* Może rzeczywiście mogła bym znaleźć tam coś ciekawego. Dzięki za informacje, nieznajoma! *zrobiła kopytkiem gest, który przypominał wojskowe salutowanie* Ja już chyba będę leciała, może trafi mi się akurat jakaś fajna robota, kto wie.
Offline
*Hawk pokiwała głową, ale i nastawiła uszu słysząc donośny rozkaz ogiera gdzieś zza rogu* Osz....to Sierżant właśnie.. będę musiała znikać, biada tym, którzy spóźnili się na służbę pod jego dowództwem... Poza tym jestem Hawkeye *wyprostowała się dumnie* Może zajrzę do karczmy po służbie i napijemy się razem cydru, hm?
Offline
W takim razie miło mi ciebie poznać, Hawkeye. *powiedziała i odepchnęła się od ściany, stając prosto* Na picie cydru jestem zawsze chętna, ale teraz będę już uciekać. No następnego spotkania! *powiedziała i zaczęła się oddalać, a po chwili zniknęła w drzwiach karczmy. Weszła do niej.*
Offline
*Słysząc donośny głos Sierżanta , poprawiła kołczan ze strzałami zapięty na boku i ruszyła na pole treningowe. Przygotowała się i rozpoczęła serię strzałów, używając magii. Czasami korzystała z łuku, jednak wystrzeliwując strzały magią 'czuła' to zajęcie. Zobaczyła nieopodal Sierżanta, mocno zbudowanego beżowego ogiera w białe plamy, a u jego boku białego jednorożca w granatowym mundurze* To pewnie Equington *szepnęła do siebie* jestem ciekawa, czy zwerbował już oddział chętnych do asystowania Królowi Gryfów...
*Widząc, że koszary pustoszeją a kucyki udają się na małą przerwę by coś przekąsić, poszła do miasta z nadzieją schrupania czegoś. Wychodzi z placu*
Offline
*Iron Smith wyszła z kuźni, którego komin wypuszczał gęsty, siwy dym. Zamknęła drzwi i ruszyła, aby pospacerować po mieście. Nie mieszkała tutaj długo, chciała lepiej poznać to urokliwe miejsce*
Offline
*nagle na plac wleciał ogier. Normalnie każdy inny kucyk byłby bardzo zmęczony po tak długim locie ale Wladismead ma to świetnie opanowane. Nareszcie nie czuł samotności. Dookoła było dużo ludzi. A jak wiadomo tłum = hałas. Jednak Wladisowi teraz to nie przeszkadzało.Siadł na ławce, odchylił do tyłu głowę i zamknął oczy, Nie przeszkadzało mu już to że ludzie bali się go między innymi przez czarną maskę na jego oczach. Musiał chwilę odpocząć.*
Offline
*Usiadła na ławce zamyślona do tego stopnia, że nie zauważyła ogiera w czarnej masce, który siedział na niej wcześniej. Położyła torbę na kolanach, czy co tam kuce mają i zaczęła się w nią po prostu wpatrywać*
Offline
*Ogier usłyszał że ktoś siadł obok więc siadł normalnie i przyglądał się klaczy spod kapeusza*
Offline
*Dalej siedzi, najwyraźniej bardzo roztargniona, bo nadal nie zauważyła ogiera, z którym dzieliła ławkę*
Offline
*Wladis nagle odchrząknął. Nie zrobił tego specjalnie, po prostu musiał.*
Offline
*Klaczka lekko podskoczyła zaskoczona nagłym chrząknięciem. Z wnętrza torby, którą trzymała na kolanach, dobył się metaliczny odgłos uderzających o siebie żelaznych, niewielkich części. Iron spojrzała na nieznajomego i prawie natychmiast się zaczerwieniła* Oh... Przepraszam panu... *zaczęła cicho* Przepraszam, że przeszkodziłam... *po tych słowach szybko wstała, zupełnie tak, jakby ławka była własnością prywatną owego ogiera*
Offline
Nie, nie, nie, to ja już idę *powiedział ogier nieco zdezorientowany* niech pani zostanie! *następnie wstał i czekał co zrobi klaczka*
Offline
*A że Iron jest strasznie nieśmiałym i nieogarniętym koziorogiem tylko mocniej przytuliła do siebie swoją torbę* Nie... To ja się przysiadłam... Pan był tutaj pierwszy.
Offline
*ogiera zaczęło już to nieco irytować ale uśmiechnął się z politowaniem* I tak już idę...
Offline
*pokiwała tylko łebkiem i opuściła wzrok, dalej kurczowo ściskając torbę*
Offline
Pani... jak się pani nazywa? *zagadał ogier*
Offline
[ Wygenerowano w 0.032 sekund, wykonano 8 zapytań - Pamięć użyta: 1.06 MB (Maksimum: 1.29 MB) ]