Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
*wyjęła z sakiewki te pięć bitsów i rzuciła je na blat* Proszę bardzo... *i w tym momencie zauważyła Hawkeye* Oh, hej Hawk.Właśnie chyba znalazłam coś dla siebie. *powiedziała z zadowoleniem i rozsiadła się wygodniej na krześle*
Offline
"Witam" *nieoczekiwanie powiedział ktoś w drzwiach*
Stał tam Wladismead opierając się o ścianę. Kapelusz miał zsunięty na oczy tak, że nie było ich widać. Nagle przez otwarte drzwi wiatr dmuchnął ze sporą siłą.
"Duży dziś wiatr mamy..." *powiedział po chwili zastanowienia* "Ciesze się że nareszcie otwarli knajpę gdzie spokojnie będzie można napić się cydru."
Offline
*Hawkeye odwróciła się za głosem i zobaczyła obcego ogiera* Może jeszcze zejdzie się klientela? *mrugnęła do karczmarki*
Offline
"Oh mam nadzieję, że się zejdzie" *odpowiedziała klacz chowając zapłatę za poprzedni trunek, po czym podsunęła nowej klientce niewielką szklankę z ciemną cieczą* "Zebricański rum z domieszką kilku tamtejszych ziół" *powiedziała uśmiechając się zachęcająco* "Mam nadzieję, że przypadnie pani do gustu." *po czym odwróciła się do ogiera przy wejściu* "Zapraszam do środka."
Offline
*Upiła mały łyczek i na jej policzkach pojawiły się rumieńce, oznaka przyjemnego doznania* Wspaniałe! Ah, jak dobrze wypić coś takiego po treningu... tak przy okazji, jest pani tu nowa, przybyła pani z Południa razem z Equingtonem? Ponoć za Admirałem ściągnęło do stolicy sporo kucy....
Offline
*ogier wszedł powolnie z opuszczoną głową.* Niedawno tu przybyłem. Nikt nie wie kim na prawdę jestem.. I dobrze. Niech tak pozostanie. Poproszę to co ta pani.*powiedział Wladis i siadł na stołek przy barze obok Hawkeye*
Ostatnio edytowany przez Ksywecka (2015-04-23 19:50:48)
Offline
*Hawkeye zerknęła na ogiera u jej boku* A szanowny pan? Skąd przybywa?
Offline
Hmm... Z bardzo odległego miasteczku Polyn w Leidions blisko Equestrii. Mam stamtąd niemiłe wspomnienia... *zdjął maskę* Może już skończyć z ukrywaniem się? *mówił bardziej do siebie niż do klaczy siedzącej obok niego*
Offline
*Przełknęła łyk alkoholu* Przyznam, że nigdy nie słyszałam o tym miejscu...to znaczy o Equestrii tak, ale nie o Polyn... Czemu się ukrywaaa....właśnie, jestem Hawkeye! *wyciągnęla kopytko*
Offline
Jest to zwyczajne miasto *powiedział* Prawie.. *mruknął prawie niesłyszalnie pod nosem* Ja Wladismead lecz możesz mi mówić Wladis *podał kopytko do Hawkeye* Przepraszam!? Długo jeszcze!? *wykrzyknął do barmanki*
Ostatnio edytowany przez Ksywecka (2015-04-23 21:07:23)
Offline
*Hawkeye uśmiechnęła sie i obróciła w kopytkach szklankę* Co sądzicie o wizycie Gryfa? Panuje względny pokój, ale jestem ciekawa jego intencji.... Rozmawiałam z Widow w koszarach na ten temat, a potem widziałam Sierżanta z Equingtonem, Admirał wyglądał na spokojnego.
Offline
Ja tam nic nawet o tym nie wiem. *powiedział ogier* Nie rozmawiam z innymi dłużej niż wymienienie paru słów. To z panią pierwszy raz dłużej gadam.
Offline
*Zaskoczona obróciła się do towarzysza* Kiedy rozmawialeś z Admirałem?! Służysz w wojsku?
Offline
Nie, źle mnie pani zrozumiała. *powiedział ogier nieco zniecierpliwiony* No ileż można czekać na zwykły napój!? *wykrzyknął, zmieniając temat*
Ostatnio edytowany przez Ksywecka (2015-04-24 21:10:01)
Offline
Dobrze, w takim razie będę już iść. *powiedziała wstając ze stołka* Stawię się tutaj jutro przed południem, do widzenia wszystkim. *powiedziała i wyszła z karczmy*
Offline
Do widzenia *powiedział jeszcze Wladis do wychodzącej klaczy* W sumie ja też jeszcze porozmawiam chwilkę i idę.
Offline
*Hawkeye machnęła kopytkiem na pożegnanie Widow, ale nie omieszkała obrzucić Wladisa podejrzliwym spojrzeniem* Pomalutku i ja będę się zabierała stąd, mam jeszcze kilka spraw do załatwienia.... Co zamierzasz robić w mieście, Wladis?
Offline
Hmm... zobaczy się. *ogier odwzajemnił spojrzenie* Ja jednak już idę. Do widzenia. *powiedział i wyszedł z karczmy zkładjąc z powrotem maskę na oczy.*
Ostatnio edytowany przez Ksywecka (2015-04-25 15:00:15)
Offline
//sorry, byłem na Pyrkonie =P //
"Nie, Przypłynęła tu kilka tygodni temu, ale byłam zajęta urządzaniem tego miejsca i załatwianiem wszystkich formalności..." *Odpowiedziała klaczy. Następnie pomachała swojej nowej pracowniczce na pożegnanie po czym przysłuchując się cały czas rozmowie przystąpiła do przygotowywania trunku, który po chwili postawiła przed ogierem uśmiechając się zalotnie* "Czy podać coś jeszcze?"
Ostatnio edytowany przez Adalbertus (2015-04-27 18:13:08)
Offline
*Iron, klacz której głowę zdobiła para rogów, wskazujących na to, że jest rasy koziorożca, weszła do nowo otwartej karczmy. Rozejrzała się trochę niepewnie i poprawiła na sobie torbę, pod ciężarem której Smith uginała się lekko* Dobry... *powiedziała cicho i usiadła przy jednym ze stolików, po czym położyła na krześle obok torbę. Nie wiedziała, czy ktoś podejdzie, czy ma jakoś zwrócić na siebie uwagę. Postanowiła jednak się nie odzywać.*
Offline
*Hawkeye zapłaciła za trunek i wyszła, przechodząc minęła obcą klacz Koziorożca, nie bywają tu zbyt często, pomyślała i bez słowa wyszła na ulicę*
Offline
*Elderberry pożegnała się z Hawkeye i spojrzała w stronę nowej klientki, która weszła do karczmy i usiadła z boku. Przyglądała jej się przez chwilę, widząc takiego kucyka po raz pierwszy, po czym podeszła do niej.*
"Witam w karczmie pod złotym kielichem" *Powiedziała z serdecznym uśmiechem* "czy coś podać?"
Offline
*Smith przez jakiś czas siedziała sobie spokojnie wpatrując się we własne, przednie kopytka, które oparła na blacie nowego stołu. Odezwała by się, zaczepiła kogoś, ale nie mogła. Od zawsze dręczyła ją prawie chorobliwa nieśmiałość. Nagle usłyszała klaczy głos, przez który prawie podskoczyła. Oprócz nieśmiałość jej cechą jest również strachliwość... Niesty. Spojrzała na klacz i lekko opuściła uszy. Elderberry wyglądała na kogoś ważnego, co jeszcze bardziej onieśmieliło Iron* Hmm?... A tak... Dzień dobry... *przygryzła delikatnie wargę* Poprosiła bym szklankę soku... Pomarańczowego... Jeśli mogę...
Offline
"Oczywiście, już przyniosę, coś jeszcze?" *Elderberry uśmiechnęła się ciepło widząc nieśmiałość klaczy.*
Offline
Nie... Znaczy tak... Znaczy nie, dziękuję. Sok starczy. *powiedziała trochę się jąkając. Strzeliła by facehoofa, ale nie chciała bardziej się pogrążać*
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 Następna
[ Wygenerowano w 0.037 sekund, wykonano 12 zapytań - Pamięć użyta: 1.06 MB (Maksimum: 1.29 MB) ]