Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3
"Oh nie ma powodu do nerwów"
*Powiedziała uspokajająco Elderberry i wróciła do baru przygotowując szybko szklankę świeżego soku. Wróciła po chwili se szklanką przyozdobioną plastrem świeżej pomarańczy i postawiła przed klaczą*
"Proszę bardzo, świeży sok z pomarańczy spod Manehattanu"
*powiedziała uśmiechając się ciepło i rozejrzała eis po pustym lokalu, a następnie na wielki tobołek jedynej klientki*
"Jeśli mogę się spytać... co sprowadza cię na wyspę?"
Offline
Dziękuję... *powiedziała cicho* A sprowadza mnie... Właściwie interesy, tutaj dużo więcej dostaje się za pracę typu kowalstwo, niż na północy... A na wyspie się urodziłam, jak większość koziorożców pochodzę Capriborg... *powiedziała i trochę nerwowo zaczęła przesuwać szklankę od lewego do prawego kopytka i tak w kółko. Zastanawiała się, czy nie mówi za dużo...*
Offline
"Ja pochodzę ze Stalliongradu" *powiedziała Ederberry dosiadając się. chciała trochę ośmielić swoja klientkę* "ale wyprowadziłam się od rodziny dawno temu i przeniosłam najpierw do Canterlotu,a kilka tygodni temu, tutaj."
Offline
mhm... Canterlot... To w Equestrii, tak? *powiedziała i zrobiła nieśmiało mały łyk soku* Przepraszam, nie znam się za bardzo na geografii... *dodała po chwili*
Offline
"Tak, Canterlot to stolica Equestrii, wielkie, piękne miasto... przynajmniej z wyglądu piękne." *wyjaśniła* "ale życie tam szybko staje się męczące, zwłaszcza jak się nie jest bogatym szlachcicem mieszkającym we własnym pałacu."
Offline
Nigdy nie byłam w Canterlocie... Ani w Equestrii... Właściwie nie wyściubiłam nosa z wyspy. I do niedawna z Capriborg.. *powiedziała cicho*
Offline
"Ehh... nie martw się, jeszcze wszystko przed tobą" *pocieszyła ją Elderberry* "Poza tym do Canterlotu warto pojechać i zwiedzić, ale mieszkać tam nie polecam..."
Offline
Dobrze mi się mieszka... Znaczy znaczy mieszkało w Capriborg... *westchnęła* Przepraszam. Zanudzam.... *powiedziała cicho i zaczęła powili pić sok*
Offline
"Ależ nonsens,, moja droga" *zapewniła ją Elderberry* "Cóż ze mnie by była za karczmarka, jeśli nie byłabym chętna wysłuchiwać swoich gości? Proszę, opowiedz mi o swoich rodzinnych stronach" *zachęciła ją*
Offline
*odsunęła szklankę od pyszczka i opuściła wzrok zastanawiając się przez chwilę* No więc... W Capriborg jest... Zimno i... Jest tam dużo koziorożców trudniących się kowalstwem... I trudno jest się wybić w tym tłumie... Więc dużo wyjeżdża stamtąd żeby po prostu godniej żyć. *mówiła cicho i powoli czasami się jąkając i starając nie patrzeć się w oczy rozmówczyni.* To jeden z powodów dla których wyjechałam...
Offline
"Oh, rozumiem cię doskonale, moja droga" *powiedziała Elderberry* "w Stalliongradzie jest podobnie, zwłaszcza jak ktoś pochodzi z rodziny piekarzy, jak ja... albo się kontynuuje karierę w rodzinnym zawodzie, a uwierz mi, w takim mieście jest pełno klanów piekarskich, albo musi wyjechać gdzieś, gdzie się da jako piekarz zarobić..." *westchnęła głęboko* "albo można zrobić tak, jak ja, czyli najpierw wyjechać, a potem... zmienić branże." *dodała z uśmiechem*
Offline
No tak... *powiedziała tak samo cicho jak poprzednio i rzuciła okiem w stronę torby* Hm... Cóż... *nie wiedziała jak mogła kontynuować temat. Raczej nie była kimś, z kim dobrze się rozmawia... Niestety.*
Offline
*jej rozmówczyni nie była zbyt skora do otworzenia się... mimo to Elderberry kontynuowała* "a wiec jesteś kowalem, tak? Masz tu jakiś warsztat?"
Offline
Warsztat... Hm... Pracuję w jednym, ale nie należy on do mnie. *odpowiedziała krótko po czym dopiła swój sok i odstawiła szklankę na stolik*
Offline
"Czyli prawujesz u kogoś? jesteś uczniem?" *dopytywała się ciekawa Elderberry*
Offline
Myślę, że można tak powiedzieć... *odpowiedziała* Ale uczyłam się już na północy i raczej nikt nie nadzoruje za bardzo tego co robię.
Offline
"Rozumiem... a planujesz otworzyć własny warsztat w przyszłości?" *Elderberry uśmiechała się, aby dodać nieco odwagi swojej rozmówczyni*
Offline
Nie... Na razie nie. *jej wzrok uciekł gdzieś w bok* Nie płacą mi źle, ale to wciąż za mało, żeby otworzyć własny biznes... Rozumie pani...
Offline
"Oh, rozumiem to doskonale, sama musiałam się sporo... napracować, żeby się dorobić... ta karczma pochłonęła wszystko, co zaoszczędziłam przez ostatnie 5 lat" *Stwierdziła teatralnie zataczając kopytkiem krąg wokół siebie*
Offline
Bardzo ładnie to pani urządziła. *powiedziała cicho*
Offline
"Dziękuję, cieszę się, ze Ci się tu podoba i mam nadzieję, ze będziesz częściej wpadać" *odpowiedziała uśmiechając się i puszczając jej oczko, po czym zapytała wskazując na pustą szklankę* "czy podać coś jeszcze?"
Offline
Nie, dziękuję, zaraz mam zmianę w kuźni. *powiedziała i wstała ostrożnie z krzesła, żeby niczego nie zniszczyć. Taka już była.* Dziękuję za sok... To ja ten... Będę już iść.
Offline
"w porządku, w takim razie to będą... trzy bitsy za napój" *Powiedziała Elderberry odsuwając się nieco, żeby jej klientka mogła wstać* "i zapraszam ponownie" *dodała z uśmiechem*
Offline
Ah, no tak... Przepraszam, zapomniała bym... *otworzyła swoją torbę i wyjęła z niej kilka bitsów. Przeliczyła je i podała Elderberry.* Jeszcze raz dziękuję... I do widzenia... *Nieumiejętnie spróbowała wymusić jakiś uśmiech, po czym wzięła swoją torbę i wyszła z karczmy.*
Offline
*Elderberry uśmiechnęła się na pożegnanie, po czym zebrała zapłatę i ściereczkę starannie wytarła blat stolika, przy którym siedziały.*
(ok, nie będzie mnie teraz kilka dni, więc nie będę mógł odpowiadać)
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3
[ Wygenerowano w 0.034 sekund, wykonano 9 zapytań - Pamięć użyta: 1.06 MB (Maksimum: 1.28 MB) ]